Sheena nie chce mi czegoś powiedzieć-i to generalnie było jedyną moją wiadomą informacją. Wszystko inne było nieznane, niewiadome. Postanowiłam się przespać. Moja drzemka przeciągnęła się do rana. Ubrałam się, zjadłam śniadanie i wyszłam. No i od razu zaskoczył mnie pierwszy problem. Gdzie ulokować Santiano? Stwierdziłam, że pomartwię się tym później, teraz i tak jest mi potrzebny. Musiałam sobie sporządzić mapę okolicy. Wczoraj wieczorem narysowałam wstępny szkic polany, czas udać się w drogę i narysować całą. Z cichym jęknięciem weszłam na grzbiet konika, rana na udzie wciąż czasami dawała o sobie znać. Ruszyłam stępa kierując się na południe. Rysując poszczególne kreski stopniowo, powoli powstawała wstępna mapa tych okolic. Nagle, bardziej wyczułam niż usłyszałam, że konik cicho zarżał. Oderwałam wzrok od kartki, nasunęłam kaptur na głowę, poprawiłam łuk. Zeskoczyłam z siodła i chwilę później moje zdziwienie nie miało granic. Zobaczyłam obóz, dosłyszałam szczęk kowalskich młotów, zapach dymu. Potem zobaczyłam jednego z członków owego zgromadzenia... wargal. To światło przeniosło ich tutaj wraz z nami. Pobiegłam w kierunku czekającego wierzchowca. Pognałam konika szaleńczym galopem przez gęstwinę. Po paru minutach byłam już na polanie. Jak na ironię losu spotkałam Sheenę. Posłałam w zapomnienie nieporozumienie z wczoraj. Osobiste niesnaski wobec zagrożenia przeszły na drugi plan. Zeskoczyłam z biegnącego Santiano, wylądowałam kucając.
-Sheena...-wydyszałam-Posłuchaj mnie. To nie koniec wojny. To światło przeniosło ich tutaj wraz z nami. Gotują się do bitwy...
Ród wilkołaków z Silwerood
niedziela, 25 listopada 2012
sobota, 24 listopada 2012
Od Sheeny
-Nic .-odpowiedziałam i wsunęłam kaptur na głowe .
Wiatr wiał mocniej niż dotychczas spojrzałam na młodzieńcze oblicze halt i na reszte zgromadzonych .Moje ciemne włosy zasłaniały mi oczy i wpadały do ust .
-Musimy znaleźć schronienie zapowiada się ulewa -po czym poszłam w strone słońca a reszta powolnym krokiem za mną .
Czułam się dziwnie .Wzrok moich towarzyszy skupiony był na mnie . wszyscy zmęczeni po bitwie ranni pocharatani i smutni podążaliśmy naprzód robiło się coraz ciemniej słońce chowało się u horyzontu . Znaleźliśmy jame . Rozpaliłam ognisko jednym machnięciem łapy i położyłam się przy nim:
-Mamo i co teraz ?-pyta mnie Ivy skupiając na mnie swe zielone oczy .
-nie wiem , -odpowiadam wzdychając .-rano pomyśle
On przytaknął a wkrótce usnął ale wiedziałam że dla mnie to będzie długa noc .[...]
Po nie zmrużeniu oka wyszłam na zewnątrz już w ludzkiej postaci .Rozejżałam się po jamie i skupiłam wzrok na synu .Co mam mu powiedzieć ? nie mam odwagi opowiadac mu o wojnie i czemu niedawno nie mogłam wydusić słowa on nie może się dowiedzieć , nikt nie może
CDN
Od Halt
Przyczajona za stertą głazów obserwowałam przebieg bitwy. Rana na udzie, choć niegroźna, bardzo dokuczała. Wypuszczając kolejną strzałę pokręciłam głową. "Niedobrze. Przegrywamy"-pomyślałam. Nagle cały świat rozbłysnął mocnym, zielonym światłem. Muszę przyznać, że omal nie upuściłam łuku. Nie wiedziałam co się stało. Obudziłam się leżąc na boku w jakimś lesie. Chwiejnie wstałam na nogi. Coś było hmmm... nietypowe. Spojrzałam na swoje (ku memu wielkiemu zdziwieniu) dłonie. Popatrzyłam w szarzejące niebo. "A więc Svengal miał rację. Planety ułożyły się w jedną linię."-było pierwszą myślą która mi przyszła do głowy. Teraz trzeba było odnaleźć resztę. Wpadł mi do głowy pewien pomysł. Zagwizdałam przeciągle. W oddali dał się słyszeć łomot końskich kopyt a już po chwili koło mnie stanął, nieco niższy niż przeciętny, ogier-Santiano. Uśmiechnęłam się "Już nie trzeba się siłą powstrzymywać, żeby nie zjeść przyjaciela". Lekko wskoczyłam na grzbiet konika i pognałam go przed siebie. Niedługo wypadłam na polanę gdzie stała reszta sfory... również w postaci ludzi.
-Ty . . . ty jeździsz konno?-ktoś mnie zapytał
Uśmiechnęłam się nieznacznie
-Od jakiegoś czasu.
Przejechałam wzrokiem po obecnych. Wszyscy zakurzeni zmęczeni. Nagle, kiedy Księżyc swoją poświatą spowił polankę na powrót stałam się wilkiem. Dopiero teraz zauważyłam w jak strasznym stanie są wadery. Poobijanie, posiniaczone, poobdzierane... Podeszłam do Sheeny.
-Co się stało?
-Nie wiesz? Przecież tam byłaś.
-Zwiałam w nocy. Jakoś nie wydawało mi się to przyjazne miejsce. Sheena popatrzyła na mnie podejrzliwie. -Zdezerterowałaś? zapytała
Westchnęłam. Zanosiło się na tłumaczenia.
-Między moim zwiałam a ogólnie pojętym zdezerterowałam jest pewna różnica. Kosztowało mnie to parę strzał-powiedziałam uśmiechając się tajemniczo-Poza tym chciałam was zabrać ale byłyście jakby... uśpione. Jakieś leki dodano do posiłku. -
Więc dlaczego ty uciekłaś?
-Odpowiedź prosta i krótka. Nie jadłam. Ale przejdźmy do rzeczy. Co stało się po moim wyjściu? Sheena milczała. Musiałam zmusić ją by podniosła głowę. Spojrzałam jej prosto w oczy. Powiedziałam dobitnie. -Sheena... musisz mi powiedzieć. Co się wtedy stało?
(CD-Sheena)
-Ty . . . ty jeździsz konno?-ktoś mnie zapytał
Uśmiechnęłam się nieznacznie
-Od jakiegoś czasu.
Przejechałam wzrokiem po obecnych. Wszyscy zakurzeni zmęczeni. Nagle, kiedy Księżyc swoją poświatą spowił polankę na powrót stałam się wilkiem. Dopiero teraz zauważyłam w jak strasznym stanie są wadery. Poobijanie, posiniaczone, poobdzierane... Podeszłam do Sheeny.
-Co się stało?
-Nie wiesz? Przecież tam byłaś.
-Zwiałam w nocy. Jakoś nie wydawało mi się to przyjazne miejsce. Sheena popatrzyła na mnie podejrzliwie. -Zdezerterowałaś? zapytała
Westchnęłam. Zanosiło się na tłumaczenia.
-Między moim zwiałam a ogólnie pojętym zdezerterowałam jest pewna różnica. Kosztowało mnie to parę strzał-powiedziałam uśmiechając się tajemniczo-Poza tym chciałam was zabrać ale byłyście jakby... uśpione. Jakieś leki dodano do posiłku. -
Więc dlaczego ty uciekłaś?
-Odpowiedź prosta i krótka. Nie jadłam. Ale przejdźmy do rzeczy. Co stało się po moim wyjściu? Sheena milczała. Musiałam zmusić ją by podniosła głowę. Spojrzałam jej prosto w oczy. Powiedziałam dobitnie. -Sheena... musisz mi powiedzieć. Co się wtedy stało?
(CD-Sheena)
co teraz ?
Oto co musicie wysłać na konto Kari . lub MaryśkaxD :
link do zdjęcia jako człowiek i wilk .:
Imię :
Wilczy pseudonim<ściśle tajny >
Wiek : zamieszczacie ten ludzki i wilczy
Płeć:
Charakter:
Zdolności : wpisujesz 2 np. telekineza i strzelanie z łuku
Rodzina:
Biografia : <dla chętnych nie chce ci się to napisz krótko i zwięźle >
Marzenia : np. zakochać się
Opiekun olimpijski : bóg grecki
Wzrost i waga : jako człowiek i wilk
Aura : <5 do wyboru >:
Hierarchia i zawód :
zielona - istoty lasu
niebieska-istpty wody
szara-istoty wiatru
czerwona-istoty ognia
fioletowy -istoty magiczne < z mocami np . telekinezy , czytania w myślach >
link do zdjęcia jako człowiek i wilk .:
Imię :
Wilczy pseudonim<ściśle tajny >
Wiek : zamieszczacie ten ludzki i wilczy
Płeć:
Charakter:
Zdolności : wpisujesz 2 np. telekineza i strzelanie z łuku
Rodzina:
Biografia : <dla chętnych nie chce ci się to napisz krótko i zwięźle >
Marzenia : np. zakochać się
Opiekun olimpijski : bóg grecki
Wzrost i waga : jako człowiek i wilk
Aura : <5 do wyboru >:
Hierarchia i zawód :
zielona - istoty lasu
niebieska-istpty wody
szara-istoty wiatru
czerwona-istoty ognia
fioletowy -istoty magiczne < z mocami np . telekinezy , czytania w myślach >
Poczatek ery wilkolakow
Dzień rozpoczyna się jak każdy inny : wstaje i idę do pracy tam podaje leki rozkurczowe Lunie . Potem nadchodzi poród 2 wątłych szczeniąt . Zapisuje je w kartotekach uporządkowuje dokumenty i udaje się do gabinetu obok tam jak zwykle dłuuga kolejka chorych . Zakładam fartuch 6 sekund na ziewnięcie , zerkam na półke z lekami , chwytam liste i wychodze na korytarz . tam wszyscy witają mnie westchnieniem ,, Nareszcie .." cóż nie spodziewam się aby nosili mnie na rękach ..
- Pierwszy na liście jest ..-wszyscy nastawiają uszu - dom dziecka ..-zakańczam a wszyscy ze zniechęceniem patrzą na 2 opiekunki prowadzące podopiecznych . Wchodzą do gabinetu - prosze usiądźcie - uśmiecham się i przygotowywuje strzykawkę . Pierwszy szczeniak nawet nie pisnął , drugi wystraszony cicho załkał , reszta poszła bez problemu , nastolatki przeszły bilans potem wywoływałam następnych z kolejki .
-błagam cię Myrtlene już 4 raz w tygodniu przychodzisz z milionami kolców w łapie - wzdycham.
-tak wiem proszę pani . - odpowiada potulnie . Tak mija ponad połowa mojego dnia . Gdy zakańczam pracę wracam do jamy i układam swoje zmęczone kości na fotelu . Haven - na patrolu , dzieci gdzieś powychodziły lub zabarykadowały się w pokojach . Patrzę w sufit i cicho nucę .
-Sheena ..-słysze jakiś głos rozglądam się lecz nic nie widzę - Sheena .. - słysze dalej te same szepty i przed oczami pojawia się Afrodyta w ciemnym kapturze
-Afrodyta co ty tu robisz ?! - zdumiona przyglądam się jej z niedowierzaniem .
-Już czas musisz zebrać wilki .- mówi pospiesznie - ONI atakują nie mamy szans się bronić .
-jasne ile potrzeba 10 ? 8 ?
-WSZYSTKIE jakie się tylko da - mówi wyraźnie roztrzęsiona .
-ok ..tak..jasne .ale.
-bez ale nie ma czasu niech zbiorą sie u ciebie !w twej spiżarni jest portal i uzbrojenie nie ma czasu .nie zawiedź mnie - całuje mnie w czoło . Wybiegam . Wchodzę na wieże i dzwonie dzwonem wilki zbierają się pod nim .
-DOROŚLI I ZDOLNI DO WALKI DO MOJEJ JAMY JUŻ ! - wydzieram się i biegne za mną inni zaczyna padać rzesisty deszcz wszyscy sa przemoczeni czuje ciepło domowego kominka i już zbiegam po schodach do piwnico-spiżarni ubieram pierwszą zbroje chwytam łuk i wskakuje przez portal inni w ślad za mną .Czuje dudnienie w uszach a po chwili warki , armaty ,krzyki ,płacz i ŁUP ląduje w błocie po kolana .,,Nie damy rady " myśle zrozpaczona reszta również zwątpiła gdyż nikt nie ruszył na przód . Naszym oczom ukazał się gromowładny Zeus .
-za mną - krzyknął a my tak postąpiliśmy . Zaprowadził nas na najwyższą wieże .
-z kim będziemy walczyć ?gdzie my idziemy ? -te pytania nurtowały wszystkich idący za władcą . jednak gdy ujrzeliśmy naszych przeciwników serce podskoczyło nam do gardła . wielkie wlochate stwory z oczami jastrzebia , szybkoscią lamparta pół małpy - pół kalkary .
-aaale to przeciez są WARGALOWIE ! - szepce sama do siebie . Do tej pory widziałam te stwory w księdze ,,Niebezpiezne stwory " ale tam było napisane że wyginęły 100 lat temu.. one nas wszystkich zabiją ! [...]
. Moje serce przyśpiesza do 150 uderzeń na minutę .. Damon stoi na przodzie jak zwykle nie wzruszony ..on zawsze był taki męski , odważny ..niczego sie nie boi nawet śmierci , Lily zmartwiona o swego partnera i dzieci podąrza za nim powolnym smutnym krokiem , Ja zaraz za nimi spoglądam w tył aby dostrzec choć skrawek ogona mojego Haven'a .. zamiast niego widzę jedynie :
- Shayde obok Matta jedynego syna mojej ciotki . samica wydaje sie być przygnębiona i zamyślona , choć dostrzegam w jej oczach nutkę odwagi i gotowości do boju
-Krisa debatujacego z Kyaarika zapewne o czymś inteligentnym ,
-Daliana i Silent z miną nie wykazującą strachu ,
-Halt tę nową , tajemniczą samicę , -grupę nastolatków ,
-Seabooma bez Lily która musiała zostać z dziecmi ze srocinca razem z Amber ,
-Isabelle , Daie ,Dokami'ego ,Lorely ,Edena , Vane ,Kasima i Swift delikatnie się obejmujacych oraz Rose . reszta zostala ..
a mój Hav ? nie bylo po nim ani sladu . z zamyslenia wytrąca mnie gruby głos Damona:
-NA STANOWISKA ! zza horyzontu dostrzegam duze oddziały nieprzyjaciela , niebo się chmurzy i strzelają pioruny... pada jeden ,potem drugi ..wojownik z przeciwnych wojsk . Ze straszliwym okrzykiem napastnicy biegną ku nam napinam łuk inni lucznicy również .
-na mój znak - krzyczę i obserwuje
- TERAZ - grad strzal szybuje między chmurami i jedna po drugiej ląduje w grubej skurze potworów . jako że są trujące paralizują ich a 3 takie potrafią zabić. [..]
Potem wszystko się zmienia nasza przewaga spada gdy dochodzi do walki wręcz widze jak padają wilki mój brat jest ciężko ranny ze wszystkich stron go oblazly , buzuje we mnie złość mocno zaciskam łuk i biegnę ku niemu . i już przedziaram się mocno uderzając ich łukiem lub wbijając w ich serca strzały . Damon już chyli się ku ziemi i nagle czas się zatrzymuje ,moje oczy jarzą się fioletową barwą plączami owijam 20 najblizszych wargalow i zaduszam podbiegam do brata i próbuje uzdrowić . -nie umieraj nie rób mi tego - szepce cała jego twarz zalana jest krwią ,
-ODWRÓT wszyscy do kryjówki -słysze wyraźny rozkaz biorę go na ramiona i biegnę kulejąc za tłumem uciekających [...]
Ciemność , bezkresna ciemność i szepty innych tak wyglądają najbliższe 3 dni a ja nadal nie wiemm gdzie moje dzieci , gdzie Haven .. mojego brata przenieśli do skrzydła szpitalnego nie wiem co dalej , surowo zakazano nam wychodzenia na powierzchnie -na plac boju , wielu zlamało ten zakaz i wrócilo .Muszę tam isć ! Pod osłoną nocy poszukam ich wszystkich ..[..] Wszyscy ułozyli się do snu ...nastała głucha cisza , delikatnie podniosłam się i dążylam ku światlu , cięzko było je znaleźć ..po 30 minutowym błądzeniu udało mi się natrafić na właz .delikatnie i cicho go otworzylam , wsparłam się na rękach i czołgając się powoli go zamknęłam . Wstalam i szukałam poległych jednak wszędzie byli obcy .. nagle usłyszałam że coś się poruszyło i jękneło było to gdzieś tam na lewo . ruszyłam ostrożnie w strone skowytu .zobaczyłam czarnego wilka któremu w ciemności jażyły się jedynie wielkie zielone kocie oczyska .
-Ivy skarbie ! - od razu rozpoznałam syna mocno go przytuliłam poczułam jak mocno ma pocharatane ciało ,- zaniose cię do kryjówki ..
- a tata ? - spytał mnie słabym , łamiącym się głosem.
-ja , ja nie wiem gdzie jest ..
-walczył ze mną i on się wtedy odwrócił i ja chciałem mu pomóc i wtedy straciłem go z oczu ..-tlumaczyl sie -jak to ? - zszokowana skupiłam na niego wzrok
-poruszył się, pojmali go i zabrali do obozu , - mówił powoli co chwile stękając
-ale kto ? - pytałam .
-wagal..ał ! - syknął . nie bylo czasu na pogaduszki wzięłam go na plecy i ruszyłam .. [..]
-Zeusie ! pobiegłam do jego pomieszczenia
-Sheena !? co sie stało atakują ?-władca zerwał się i skupil na mnie wzrok
-nie znalazłam mojego syna trzeba go wyleczyć ...-pospiesznie wytłumaczyłam
-ale gdzie go znalazłaś ?-dopytywał
-czy to istotne jest ranny !
-ahh tak za mną - polecił .-zostanie pod stałą opieką ..
-ja chce zostać z nim - przerwałam mu - to mój syn mam do tego prawo !
gromowałdny uznal że nie warto sie ze mną kłócić i pozwolił mi zostać .
[...]
. Po tygodniu Ivy wydobrzał i stanął na nogi niedługo potem dołączył do naszej grupy .Robiło sie wesoło z synem mogłam porozmawiać , wniosł troche więcej swiatła do tego tunelu . Jak wiadomo ..wszystko co dobre kiedyś się kończy ale nie myślalam ze stanie się to tak szybko już następnego dnia rankiem usłyszałam krzyki , gdy otworzyłam oczy zobaczyłam jak wargale wyciągają wilki po kolei to cała armia ! panikuje i w pośpiechu budzę syna . nic nie możemy zrobic .. łapiemy sie za łapy i uśmiechamy.. przegraliśmy 1 raz przegraliśmy ! dochodzi nasza kolej próbuje sie bronić , wyrywać nic to nie daje , czuje że mam coś na plecach i padam [...]
Budze się w klatce z samymi waderami i porozrzucanymi kościami . z pomieszczenia dochodzi światło i piski które powoli cichną nagle z pokoju samiec rzuca waderą o naszą krate . -następna - mlaszcze ustami . - ta - pokazuje na mnie - zawsze marzyłem o ziemskiej samicy .. wyciągają mnie z klatki i wpychają do jego pokoju , drzwi zatrzaskują się . -na co czekasz ? do wyra - tu wydaje mi się że umre z przerażenia nie mogę zdradzić Haven'a ,o nie ! Samiec uderza mnie w twarz tak że się przewracam , zaczęłam krwawić z nosa . podniósł mnie i rzucił o ostrą krawędź ściany - zwijam się bierze mnie za gardło i zakrwawioną przyciska do podłogi i układa na mnie siebie, ubezwładnia moje ciało czuje paraliżujący ból , łzy spływają mi po policzkach ale nie wydaje dźwięku co chwile obrywam za to że porusze łapą , to trwało wieczność , tak mi się wydawało gdy skończył swe dzieło ułożył mnie gdzie indziej i powtórzył ten bolesny zabieg gwał.tu . nastepnie taśma mi się urwała od tego momentu nic nie pamiętam ..
Swiadomość wraca gdy znów walczymy ja i Haven siedzimy naprzeciwko na koncu .
-Sheena musisz się odezwać - mówi troskliwie mnie przytulając .- to już ostatnia bitwa , nie bój się - całuje mnie delikatnie i rusza do walki , czuje że nie mogę wymówić ani słowa .Obserwuje walkę z daleka ze strachem w oczach nagle widzę dziwne zielone światło wszystko znika
[...] Budzę się w trawie lekko skropionej rosą rozglądam się .
-Haven ?!Ivy ?!Rachel ?!Aq ?! - nawołuje Próbuje wstać czuje że nie mogę ustać moje tylnie kończyny są za długie , patrzę na swoje ciało i dotykam go nie ma futra ! nie ma pazurów ! mam jedynie owłosienie na głowie , pysk zniknął , pojawił się noc i usta , mam paznokcie i przeciwstawne kciuki ...czyzbym była ...człowiekiem ? Biegnę lasem tym samym raniąc swoje delikatne stopy i reszte ciała .
-HAVEN - biegnę dalej krzycząc i przedzierając się przez gąszcz nagle moim oczom ukazują się 4 postacie , wysoki samiec o krótkich czarnych włosach ...i kocich oczach , samiczka o blond włosach , kolejnego samca o delikatnej budowie znaznie mniejszego niz pierwszy o czarnych włosach oraz , samca o nieco siwych włosach najstarszego z nich .. -Hav - przytulam go i całuje
-Sheena .. czym my jesteśmy ? - pyta wprost
-ludźmi ... - mówię widząc że rośnie mi ogon a na niebie widzę księżyc ..-a dokładniej wilkołakami
-nie to nie m oze sie dziac ! - zawyl zalosnie -przegralismy
- Pierwszy na liście jest ..-wszyscy nastawiają uszu - dom dziecka ..-zakańczam a wszyscy ze zniechęceniem patrzą na 2 opiekunki prowadzące podopiecznych . Wchodzą do gabinetu - prosze usiądźcie - uśmiecham się i przygotowywuje strzykawkę . Pierwszy szczeniak nawet nie pisnął , drugi wystraszony cicho załkał , reszta poszła bez problemu , nastolatki przeszły bilans potem wywoływałam następnych z kolejki .
-błagam cię Myrtlene już 4 raz w tygodniu przychodzisz z milionami kolców w łapie - wzdycham.
-tak wiem proszę pani . - odpowiada potulnie . Tak mija ponad połowa mojego dnia . Gdy zakańczam pracę wracam do jamy i układam swoje zmęczone kości na fotelu . Haven - na patrolu , dzieci gdzieś powychodziły lub zabarykadowały się w pokojach . Patrzę w sufit i cicho nucę .
-Sheena ..-słysze jakiś głos rozglądam się lecz nic nie widzę - Sheena .. - słysze dalej te same szepty i przed oczami pojawia się Afrodyta w ciemnym kapturze
-Afrodyta co ty tu robisz ?! - zdumiona przyglądam się jej z niedowierzaniem .
-Już czas musisz zebrać wilki .- mówi pospiesznie - ONI atakują nie mamy szans się bronić .
-jasne ile potrzeba 10 ? 8 ?
-WSZYSTKIE jakie się tylko da - mówi wyraźnie roztrzęsiona .
-ok ..tak..jasne .ale.
-bez ale nie ma czasu niech zbiorą sie u ciebie !w twej spiżarni jest portal i uzbrojenie nie ma czasu .nie zawiedź mnie - całuje mnie w czoło . Wybiegam . Wchodzę na wieże i dzwonie dzwonem wilki zbierają się pod nim .
-DOROŚLI I ZDOLNI DO WALKI DO MOJEJ JAMY JUŻ ! - wydzieram się i biegne za mną inni zaczyna padać rzesisty deszcz wszyscy sa przemoczeni czuje ciepło domowego kominka i już zbiegam po schodach do piwnico-spiżarni ubieram pierwszą zbroje chwytam łuk i wskakuje przez portal inni w ślad za mną .Czuje dudnienie w uszach a po chwili warki , armaty ,krzyki ,płacz i ŁUP ląduje w błocie po kolana .,,Nie damy rady " myśle zrozpaczona reszta również zwątpiła gdyż nikt nie ruszył na przód . Naszym oczom ukazał się gromowładny Zeus .
-za mną - krzyknął a my tak postąpiliśmy . Zaprowadził nas na najwyższą wieże .
-z kim będziemy walczyć ?gdzie my idziemy ? -te pytania nurtowały wszystkich idący za władcą . jednak gdy ujrzeliśmy naszych przeciwników serce podskoczyło nam do gardła . wielkie wlochate stwory z oczami jastrzebia , szybkoscią lamparta pół małpy - pół kalkary .
-aaale to przeciez są WARGALOWIE ! - szepce sama do siebie . Do tej pory widziałam te stwory w księdze ,,Niebezpiezne stwory " ale tam było napisane że wyginęły 100 lat temu.. one nas wszystkich zabiją ! [...]
. Moje serce przyśpiesza do 150 uderzeń na minutę .. Damon stoi na przodzie jak zwykle nie wzruszony ..on zawsze był taki męski , odważny ..niczego sie nie boi nawet śmierci , Lily zmartwiona o swego partnera i dzieci podąrza za nim powolnym smutnym krokiem , Ja zaraz za nimi spoglądam w tył aby dostrzec choć skrawek ogona mojego Haven'a .. zamiast niego widzę jedynie :
- Shayde obok Matta jedynego syna mojej ciotki . samica wydaje sie być przygnębiona i zamyślona , choć dostrzegam w jej oczach nutkę odwagi i gotowości do boju
-Krisa debatujacego z Kyaarika zapewne o czymś inteligentnym ,
-Daliana i Silent z miną nie wykazującą strachu ,
-Halt tę nową , tajemniczą samicę , -grupę nastolatków ,
-Seabooma bez Lily która musiała zostać z dziecmi ze srocinca razem z Amber ,
-Isabelle , Daie ,Dokami'ego ,Lorely ,Edena , Vane ,Kasima i Swift delikatnie się obejmujacych oraz Rose . reszta zostala ..
a mój Hav ? nie bylo po nim ani sladu . z zamyslenia wytrąca mnie gruby głos Damona:
-NA STANOWISKA ! zza horyzontu dostrzegam duze oddziały nieprzyjaciela , niebo się chmurzy i strzelają pioruny... pada jeden ,potem drugi ..wojownik z przeciwnych wojsk . Ze straszliwym okrzykiem napastnicy biegną ku nam napinam łuk inni lucznicy również .
-na mój znak - krzyczę i obserwuje
- TERAZ - grad strzal szybuje między chmurami i jedna po drugiej ląduje w grubej skurze potworów . jako że są trujące paralizują ich a 3 takie potrafią zabić. [..]
Potem wszystko się zmienia nasza przewaga spada gdy dochodzi do walki wręcz widze jak padają wilki mój brat jest ciężko ranny ze wszystkich stron go oblazly , buzuje we mnie złość mocno zaciskam łuk i biegnę ku niemu . i już przedziaram się mocno uderzając ich łukiem lub wbijając w ich serca strzały . Damon już chyli się ku ziemi i nagle czas się zatrzymuje ,moje oczy jarzą się fioletową barwą plączami owijam 20 najblizszych wargalow i zaduszam podbiegam do brata i próbuje uzdrowić . -nie umieraj nie rób mi tego - szepce cała jego twarz zalana jest krwią ,
-ODWRÓT wszyscy do kryjówki -słysze wyraźny rozkaz biorę go na ramiona i biegnę kulejąc za tłumem uciekających [...]
Ciemność , bezkresna ciemność i szepty innych tak wyglądają najbliższe 3 dni a ja nadal nie wiemm gdzie moje dzieci , gdzie Haven .. mojego brata przenieśli do skrzydła szpitalnego nie wiem co dalej , surowo zakazano nam wychodzenia na powierzchnie -na plac boju , wielu zlamało ten zakaz i wrócilo .Muszę tam isć ! Pod osłoną nocy poszukam ich wszystkich ..[..] Wszyscy ułozyli się do snu ...nastała głucha cisza , delikatnie podniosłam się i dążylam ku światlu , cięzko było je znaleźć ..po 30 minutowym błądzeniu udało mi się natrafić na właz .delikatnie i cicho go otworzylam , wsparłam się na rękach i czołgając się powoli go zamknęłam . Wstalam i szukałam poległych jednak wszędzie byli obcy .. nagle usłyszałam że coś się poruszyło i jękneło było to gdzieś tam na lewo . ruszyłam ostrożnie w strone skowytu .zobaczyłam czarnego wilka któremu w ciemności jażyły się jedynie wielkie zielone kocie oczyska .
-Ivy skarbie ! - od razu rozpoznałam syna mocno go przytuliłam poczułam jak mocno ma pocharatane ciało ,- zaniose cię do kryjówki ..
- a tata ? - spytał mnie słabym , łamiącym się głosem.
-ja , ja nie wiem gdzie jest ..
-walczył ze mną i on się wtedy odwrócił i ja chciałem mu pomóc i wtedy straciłem go z oczu ..-tlumaczyl sie -jak to ? - zszokowana skupiłam na niego wzrok
-poruszył się, pojmali go i zabrali do obozu , - mówił powoli co chwile stękając
-ale kto ? - pytałam .
-wagal..ał ! - syknął . nie bylo czasu na pogaduszki wzięłam go na plecy i ruszyłam .. [..]
-Zeusie ! pobiegłam do jego pomieszczenia
-Sheena !? co sie stało atakują ?-władca zerwał się i skupil na mnie wzrok
-nie znalazłam mojego syna trzeba go wyleczyć ...-pospiesznie wytłumaczyłam
-ale gdzie go znalazłaś ?-dopytywał
-czy to istotne jest ranny !
-ahh tak za mną - polecił .-zostanie pod stałą opieką ..
-ja chce zostać z nim - przerwałam mu - to mój syn mam do tego prawo !
gromowałdny uznal że nie warto sie ze mną kłócić i pozwolił mi zostać .
[...]
. Po tygodniu Ivy wydobrzał i stanął na nogi niedługo potem dołączył do naszej grupy .Robiło sie wesoło z synem mogłam porozmawiać , wniosł troche więcej swiatła do tego tunelu . Jak wiadomo ..wszystko co dobre kiedyś się kończy ale nie myślalam ze stanie się to tak szybko już następnego dnia rankiem usłyszałam krzyki , gdy otworzyłam oczy zobaczyłam jak wargale wyciągają wilki po kolei to cała armia ! panikuje i w pośpiechu budzę syna . nic nie możemy zrobic .. łapiemy sie za łapy i uśmiechamy.. przegraliśmy 1 raz przegraliśmy ! dochodzi nasza kolej próbuje sie bronić , wyrywać nic to nie daje , czuje że mam coś na plecach i padam [...]
Budze się w klatce z samymi waderami i porozrzucanymi kościami . z pomieszczenia dochodzi światło i piski które powoli cichną nagle z pokoju samiec rzuca waderą o naszą krate . -następna - mlaszcze ustami . - ta - pokazuje na mnie - zawsze marzyłem o ziemskiej samicy .. wyciągają mnie z klatki i wpychają do jego pokoju , drzwi zatrzaskują się . -na co czekasz ? do wyra - tu wydaje mi się że umre z przerażenia nie mogę zdradzić Haven'a ,o nie ! Samiec uderza mnie w twarz tak że się przewracam , zaczęłam krwawić z nosa . podniósł mnie i rzucił o ostrą krawędź ściany - zwijam się bierze mnie za gardło i zakrwawioną przyciska do podłogi i układa na mnie siebie, ubezwładnia moje ciało czuje paraliżujący ból , łzy spływają mi po policzkach ale nie wydaje dźwięku co chwile obrywam za to że porusze łapą , to trwało wieczność , tak mi się wydawało gdy skończył swe dzieło ułożył mnie gdzie indziej i powtórzył ten bolesny zabieg gwał.tu . nastepnie taśma mi się urwała od tego momentu nic nie pamiętam ..
Swiadomość wraca gdy znów walczymy ja i Haven siedzimy naprzeciwko na koncu .
-Sheena musisz się odezwać - mówi troskliwie mnie przytulając .- to już ostatnia bitwa , nie bój się - całuje mnie delikatnie i rusza do walki , czuje że nie mogę wymówić ani słowa .Obserwuje walkę z daleka ze strachem w oczach nagle widzę dziwne zielone światło wszystko znika
[...] Budzę się w trawie lekko skropionej rosą rozglądam się .
-Haven ?!Ivy ?!Rachel ?!Aq ?! - nawołuje Próbuje wstać czuje że nie mogę ustać moje tylnie kończyny są za długie , patrzę na swoje ciało i dotykam go nie ma futra ! nie ma pazurów ! mam jedynie owłosienie na głowie , pysk zniknął , pojawił się noc i usta , mam paznokcie i przeciwstawne kciuki ...czyzbym była ...człowiekiem ? Biegnę lasem tym samym raniąc swoje delikatne stopy i reszte ciała .
-HAVEN - biegnę dalej krzycząc i przedzierając się przez gąszcz nagle moim oczom ukazują się 4 postacie , wysoki samiec o krótkich czarnych włosach ...i kocich oczach , samiczka o blond włosach , kolejnego samca o delikatnej budowie znaznie mniejszego niz pierwszy o czarnych włosach oraz , samca o nieco siwych włosach najstarszego z nich .. -Hav - przytulam go i całuje
-Sheena .. czym my jesteśmy ? - pyta wprost
-ludźmi ... - mówię widząc że rośnie mi ogon a na niebie widzę księżyc ..-a dokładniej wilkołakami
-nie to nie m oze sie dziac ! - zawyl zalosnie -przegralismy
Subskrybuj:
Posty (Atom)