Przyczajona za stertą głazów obserwowałam przebieg bitwy. Rana na udzie, choć niegroźna, bardzo dokuczała. Wypuszczając kolejną strzałę pokręciłam głową. "Niedobrze. Przegrywamy"-pomyślałam. Nagle cały świat rozbłysnął mocnym, zielonym światłem. Muszę przyznać, że omal nie upuściłam łuku. Nie wiedziałam co się stało. Obudziłam się leżąc na boku w jakimś lesie. Chwiejnie wstałam na nogi. Coś było hmmm... nietypowe. Spojrzałam na swoje (ku memu wielkiemu zdziwieniu) dłonie. Popatrzyłam w szarzejące niebo. "A więc Svengal miał rację. Planety ułożyły się w jedną linię."-było pierwszą myślą która mi przyszła do głowy. Teraz trzeba było odnaleźć resztę. Wpadł mi do głowy pewien pomysł. Zagwizdałam przeciągle. W oddali dał się słyszeć łomot końskich kopyt a już po chwili koło mnie stanął, nieco niższy niż przeciętny, ogier-Santiano. Uśmiechnęłam się "Już nie trzeba się siłą powstrzymywać, żeby nie zjeść przyjaciela". Lekko wskoczyłam na grzbiet konika i pognałam go przed siebie. Niedługo wypadłam na polanę gdzie stała reszta sfory... również w postaci ludzi.
-Ty . . . ty jeździsz konno?-ktoś mnie zapytał
Uśmiechnęłam się nieznacznie
-Od jakiegoś czasu.
Przejechałam wzrokiem po obecnych. Wszyscy zakurzeni zmęczeni. Nagle, kiedy Księżyc swoją poświatą spowił polankę na powrót stałam się wilkiem. Dopiero teraz zauważyłam w jak strasznym stanie są wadery. Poobijanie, posiniaczone, poobdzierane... Podeszłam do Sheeny.
-Co się stało?
-Nie wiesz? Przecież tam byłaś.
-Zwiałam w nocy. Jakoś nie wydawało mi się to przyjazne miejsce. Sheena popatrzyła na mnie podejrzliwie. -Zdezerterowałaś? zapytała
Westchnęłam. Zanosiło się na tłumaczenia.
-Między moim zwiałam a ogólnie pojętym zdezerterowałam jest pewna różnica. Kosztowało mnie to parę strzał-powiedziałam uśmiechając się tajemniczo-Poza tym chciałam was zabrać ale byłyście jakby... uśpione. Jakieś leki dodano do posiłku. -
Więc dlaczego ty uciekłaś?
-Odpowiedź prosta i krótka. Nie jadłam. Ale przejdźmy do rzeczy. Co stało się po moim wyjściu? Sheena milczała. Musiałam zmusić ją by podniosła głowę. Spojrzałam jej prosto w oczy. Powiedziałam dobitnie. -Sheena... musisz mi powiedzieć. Co się wtedy stało?
(CD-Sheena)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz